Kryptyda – hipotetyczne zwierzę, którego istnienie nie zostało potwierdzone przez zoologię. Kryptydy to zwierzęta uznane za dawno wymarłe, bądź znane z przekazów.
Ze względu na brak wiadomości do jakiej grupy zwierząt mają należeć kryptydy, dzieli się je pod kątem środowiska na:
Niekiedy wyróżnia się także hominidy, czyli kryptydy człekokształtne, np. Yeti.
- wodne – zamieszkujące zbiorniki wodne, np. Potwór z Loch Ness, Paskuda z Zalewu Zegrzyńskiego,
- lądowe – poruszające się po lądzie, np. Chupacabra, Yeti,
- powietrzne – umiejące latać, poruszające się w powietrzu, np. Mothman, Diabeł z New Jersey
Według zeznań świadków Mothman posiada od 1,80m do 2,50m wysokości. Kolor skóry przybiera barwę szarą, czarną lub brązową. Jego sylwetka przypomina ludzką z tego powodu zwany jest hominidem. Posiada parę błoniastych skrzydeł niczym nietoperz. Głowa nie odznacza się jak u ludzi od ciała. Świadkowie twierdzą, że jest zlana z ramionami. Według zeznań świadków Mothman jest zdolny do pionowego startu niczym helikopter. Nie porusza skrzydłami podczas lotu, głównie szybuje na wietrze z bardzo dużą prędkością, nawet do 160 kilometrów na godzinę. Jego głównym znakiem rozpoznawczym są oczy. Duże okrągłe czerwone ślepia osadzone blisko ramion sprawiają wrażenie świateł stop w samochodzie lub odblasku w rowerze. Jego wizytom rzekomo towarzyszyły dźwięki przypominające pisk myszy, krzyk kobiety lub zgrzyt płyty muzycznej obracanej w przyspieszonym tempie oraz zakłócenia sygnału telewizyjnego lub radiowego.
Następne spotkanie miało miejsce w 1966 roku. Mały chłopiec twierdził że widział przelatującego anioła natomiast kobieta twierdziła iż widziała stworzenie które mogło mieć do 180 cm wysokości. Z wyglądu jej natomiast to stworzenie bardziej przypominało motyla lub ćmę.
Pierwsze zeznanie odnotowane w prasie pochodzi z 12 listopada 1966 roku.
Spotkanie miało miejsce podczas pracy na cmentarzu w Clendenin w zachodniej Wirginii.
Pięciu grabarzy zeznało, że było świadkami jak stworzenie przypominające olbrzymiego mola zleciało z koron drzew i zatoczyło parę kół nad ich głowami. Mężczyźni udzielili dopiero zeznań po tym jak małżeństwa Scarberry i Mallette zgłosiły spotkanie z podobnym stworzeniem w nocy z 15 na 16 listopada. Około północy przejeżdżali przez tzw. okolicę TNT (nazywaną tak dlatego, że podczas wojny składowano tam materiały wybuchowe), niedaleko Point Pleasant w Wirginii Zachodniej. Podczas jazdy dostrzegli stworzenie stojące przy drodze która "wyglądała jak człowiek, tylko była dużo wyższa. Mogła mieć ze dwa metry wzrostu albo i więcej. Na plecach miała złożone wielkie skrzydła". W ten sposób stworzenie opisał Roger Scarberry. Podróżni ominęli kreaturę i zaczęli uciekać jak tylko ujrzeli jej wielkie okrągłe wręcz hipnotyzujące oczy. Poruszali się samochodem prawie 160 km/h pomimo tego stworzenie goniło ich lecąc za nimi i bez problemu nadążając za nimi.
Przerażonym ludziom udało się w końcu dojechać do biura szeryfa hrabstwa Mason. Razem z zastępcą szeryfa, Millardem Halsteadem, powrócili w okolice TNT, jednak nie zobaczyli już dziwnej istoty, za to z policyjnej radiostacji zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki, przypominające płytę gramofonową odtwarzaną zbyt szybko.
"Stary wpuść mnie, jestem wróżką..." |
Opuszczona fabryka trotylu w Point Pleasant wydawała jest idealną kryjówką dla Mothmana. Jest to teren rozciągający się na przestrzeni kilkuset akrów, wypełniony lasami i wielkimi betonowymi kopułami, gdzie podczas II Wojny Światowej przechowywano materiały wybuchowe. Budynki łączyła gęsta sieć tuneli. Dodatkowo w skład kompleksu wchodził rezerwat dzikiej przyrody McClintic, na tereni którego pełno jest sztucznych stawów, wzgórz i stromych grzbietów.
Pierwsze z nich mówi iż był to pewien rodzaj żurawia a dokładnie mówiąc Żuraw Kanadyjski.
Ptak ten posiada rozpiętość skrzydeł ok. 175 – 195 cm a długość ciała ok. 89 – 122 cm. Nie jest on też częstym gościem w tych rejonach, jedynie zimuje na tych terenach natomiast głównym powodem dlaczego został on podany jako prawdopodobne wyjaśnienie jest to iż posiada czerwone plamy na głowie. Świadkowie odrzucili tą propozycje ponieważ nijak nie pasował do tego z czym spotkali się. Z resztą spójrzcie sami na zdjęcie pod spodem czy tak wygląda stwór który ściga się z autem?
"I'm gonna cut you!" |
Wielokrotnie ludzie dlatego nie zgłaszali obserwacji Mothmana, gdyż myśleli, że objawił im się anioł wysłany przez Boga. Później zmieniono ten pogląd - w związku z katastrofami, przed którymi widziano stwora, zaczęto wiązać go bardziej z diabłem, który lubi patrzeć na śmierć ludzi.
Pojawianie się Mothmana miało dla okolicznych rolników podobny efekt co chupacabry - śmierć wielu zwierząt hodowlanych. Z ciał większości znikała krew - została wyssana przez ranki, które mógł zrobić tylko chirurg. Dla jednych jest to dowód wampirczej natury Mothmana, inni twierdzą, że jest to część rytuału, który ktoś odprawia, aby wywołać Mothmana.
Prof. Robert Smith twierdził, że Mothman to ptak, którego jeszcze nikt nie zbadał, a który istnieje od bardzo dawna.
Na tą chwilę zakończę wywód odnośnie tej kryptydy. Dodam kończąc, że Mothman był również widziany podczas katastrofy mostu Silver Bridge. Ludzie uważają go za omen zwiastujący nieszczęście ale o tak zwanych Przepowiedniach Mothman'a napiszę w osobnym poście.
A co wy sądzicie o tej kreaturze?
Zapraszam was do komentowania oraz dyskusji.
Również zapraszam was do polubienia mojej strony na Facebook'u gdzie będę wrzucał mniejsze ciekawostki w tematyce post-apo, zombie itp.
Zapiski Ocalałego na Facebook'u.
MOTH PIIIIIIIT
OdpowiedzUsuńMothman. Tak… Słyszałem o nim. Czytałem trochę. Dosyć „znana postać”, czy raczej „zjawisko”. jakkolwiek to (czy go) nazwać są pewne dowody – poszlaki ukazujące wspomnianą działalność. Podobnie jak z Yeti, czy Chupacabrą nic nie jest udowodnione na tak zwane 100%, ale czy musi? Ja osobiście nie wierze w zbiorową czy też elementarnie powtarzającą się halucynacje przypadkowych i nie znających się osób. Skoro wiele osób miało owe spotkania (a raczej spotkanie) i opisała je dość zbieżnie nie znając „faktów” (tak – w cudzysłowie – nic nie jest pewne) z wcześniejszej styczności osób z tym stworem to coś musi tu być na rzeczy. W tym wypadku nie jest to też legenda przekazywana z ust do ust lub opisami wśród społeczności jak to miało miejsce w przypadku Nessie z jeziora. Budowało to bowiem opowieść działającą na psychikę. Chęć zobaczenia czegoś nadnaturalnego. Zafascynowany człowiek wypatrujący czegoś w wodzie mógł pomylić zwykłą kłodę z tułowiem potwora i co? Poszła by fama wśród ludzi, którzy nie będąc gorszymi także by przytaknęli: „Co ja nie widziałem?! Pewnie, że widziałem, a ty to chyba ślepy jesteś!” Siła sugestii jest ogromna. Każdy chciał być tym, który zobaczy choć kawałek potwora wystającego z Loch Ness. I tak setki osób lokalnej społeczności, media, a nawet poszukiwacze przygód chcieli być tymi, którzy udowodnią jej istnienie (o naukowcach badających sprawę już nawet nie wspomnę). Czy wszystko musi być udowodnione? Świat byłby nudny i nieciekawy gdybyśmy wszystko byli w stanie wytłumaczyć… Wracając do Człowieka-Ćmy. Także mam swoją teorię na ten temat. Na początek odrzucam teorię zwierzęcia. Pytam się: JAK? ZWIERZE STARTUJĄCE W GÓRĘ PIONOWO, GONIĄCE 160 KM/H NA GODZINĘ I ŚWIECĄCE OCZYMA?! OK… Niby racjonalizm jest dobry, ale będąc zbyt racjonalnym i tłumacząc coś paranormalnego można samemu na takiego wyjść. Co powiecie na kosmitów? Wole co prawda określenie mieszkańców obcych światów lub galaktyk. O kosmosie w zasadzie wiadomo najmniej. Tylko szaleniec mógłby założyć, że Ziemia jest jedyną planetą, na której istnieje życie oraz powstała zaawansowana cywilizacja. Może rasa ludzka nie stworzyła aż tak zaawansowanej cywilizacji? Tego nie wiemy i być może długo się nie dowiemy. Ja wierzę, że gdzieś tam jest cywilizacja, w innym wypadku byłoby to ogromne marnowanie przestrzeni we wszechświecie. Może tak zwani ONI już tu byli. Może to ich widziano. Jest cała masa udokumentowanych przypadków tych „spotkań”. Dlaczego Mothman nie mógłby być jednym z audytorów obcej cywilizacji. Jak myślicie? Taka jest moja teza… Być może już nikt nigdy nie zobaczy Mothmana, bo był tylko przejazdem przez naszą planetę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń